Moi drodzy, nie wiem czy zauważyliście czy tez nie, ale nie publikowałem nic już od skandalicznie długiego czasu. Równie skandalicznie długo nie biegałem, nie byłem na siłowni itd. W rzeczonym czasie moją jedyną aktywnością, były sprinty w Fifie.
Opowiem po kolei. Tak więc pewnego dnia - wietrznego zimnego dnia, zapowiadającego nieśmiało wkraczającą jeszcze 3 tygodnie temu jesień - nieco mnie przewiało, + parę kaszlących na mnie osób w autobusie = rozbolało mnie gardło. Co więc zrobiłem? Tradycyjnie: ukręciłem sos ze świeżego czosnku, do tego mleko z miodem i tyle. Prawie zawsze pomaga.
No właśnie, prawie.
Chodziłem tak cały tydzień, odpuszczając treningi, aby się nie przemęczać, ale ból gardła nie ustępował. Po kilku dniach dołączył do niego kaszel. Co zrobiłem? Wziąłem niewykorzystaną niegdyś receptę, kupiłem jakieś antybiotyki + czosnek i mleko z miodem. W tym przypadku było już niemal pewne, że to recepta (nomen omen) na sukces.
No własnie, niemal.
Tak więc kolejny tydzień chodziłem chruchlając na wszystko i wszystkich (wybaczcie).
W końcu doszła do tego chrypa utrudniająca mówienie i ból gardła nie do zniesienia. Postanowiłem: jeśli do piątku (zeszłego) nic się nie poprawi, czas na wizytę u lekarza. Wytrzymałem do środy. W środę węzły chłonne powiększyły mi się jak piłeczki pingpongowe i zaczęły tak boleć, że nie byłem w stanie przełykać śliny. Nie mogłem nawet jeść. W czwartek, głodny jak pies, poszedłem do lekarza. Oczywiście to nie było tak, że nic nie jadłem. Po łyknięciu paczki ibuprofenu (jestem po prostu wzorem do naśladowania :/ ) udało mi się zjeść kanapkę i płatki kukurydziane.
I tak oto kolejny tydzień nic nie robię, tym razem zażywając jednak zalecone antybiotyki. Różnica polega na tym, że tym razem jest poprawa, czuję się dobrze i już nie mogę się doczekać czwartku, kiedy to terapia dobiegnie końca.
Tak więc moi drodzy, chciałbym Was przestrzec przed taką samą głupotą jak moja.
Musiałem się wycofać z Maratonu w Toruniu, nie byłem na żadnym z ostatnich biegów Kaszuby Biegają, a także nie widzę sensu zapisywać się na Bieg Niepodległości, po miesiącu nie biegania.
Siedzę wściekły na jesień i na siebie.
Nadal zachęcam do stosowania medycyny naturalnej: sok brzozy i czarnego bzu, czosnek, cytryna, miód i mleko. Ale na przeziębienie!! Kiedy sprawy przybierają poważny obrót, to marsza do lekarza!! Wiem, nikt nie ma to czasu, ani tym bardziej ochoty... Ale czy na chorowanie ten czas macie?
Do przemyślenia.