środa, 31 lipca 2013

Dzień XI

Czas: 1:31:14
Pięć okrążeń na Mojej Trasie.

Po pierwszym okrążeniu zaczęło padać i można powiedzieć że to była "deszczowa 15tka" przez drugie i trzecie okrążenie. Dzisiaj czas o 3 minuty lepszy czas, ale podobnie jak ostatnio czuję się całkowicie wyczerpany. Zwiększenie dystansu o połowę daje mi poważnie w kość.

Stwierdziłem jednak, że to dobrze odbije się na mojej wytrzymałości, więc przez najbliższe 10 dni mam zamiar wybiegać zaplanowane 72 km. Potem przed Malborkiem zredukuję dystans i postawię na interwały.

Nie będę dodawał postów na temat treningów na siłowni, bo z grubsza nic ciekawego się wczoraj nie działo. Z wyjątkiem SuperhipergigaMeczu, na który pojechaliśmy od razu po siłowni na totalny spontanie.
Doszedłem do wniosku, że biegając po 15 km mógłbym rozegrać mecz w pełnym wymiarze czasu :D Oczywiście charakter biegu podczas meczu bardziej przypomina interwały, jednakże satysfakcja jest :)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Wdzycka "15tka" - Dzień XIII

Czas: 1:34:20
Pięć okrążeń na Mojej Trasie.

Rozpoczynam treningi do najdłuższego do tej pory biegu - 15 000 metrów. 5 okrążeń = 15 km. Muszę przebiec kilka razy ten dystans, żeby się przyzwyczaić.

Dzisiaj pierwszy trening z pulsometrem Martyny, jest sukces - udało mi się zmierzyć puls w trakcie treningu. Miałem puls pomiędzy 156 a 163. Muszę jeszcze nauczyć się obsługiwać stoper i pozostałe opcje.

W trakcie biegu złapał mnie deszcz i nasunęła mi się "Deszczowa Piosenka" - I'm running in the rain... :P

Jestem wyczerpany, czas na regenerację.

sobota, 27 lipca 2013

XIII Bieg Uliczny św. Jakuba w Lęborku

Dystans: 10 000 metrów, trasa z atestem PZLA
Czas brutto: 52 minuty 33 sekundy

Miejsce w kat, Open: 254/408
Miejsce w kat. Mężczyźni: 229/332
Miejsce w kat. Mężczyźni 20-29 lat: 72/95

Tabela wyników z międzyczasami w punktach kontrolnych.














Podróż do Lęborka nie jest specjalnie miłym przeżyciem ze względu na absolutnie beznadziejne drogi w tym powiecie. Wyjechaliśmy nieco za późno i gnając myślałem że urwę koło. Na szczęście nic takiego się nie stało i zarówno ja, jak i auto z Trójmiasta przed nami dotarliśmy na czas. Czytałem jednak na forum, że niektórym biegaczom korki na drodze krajowej nie pozwoliły zdążyć, szkoda.




Na ten bieg udało mi się załatwić dwie opaski elastyczne na kolana, co dodało mi pewności siebie - jak wiadomo z kolanami nigdy nic nie wiadomo :P Jak widać na zdjęciu małe rozciąganie i pierwszy start sławnych butów z Lidla. Moja koszulka bez rękawków tym razem kompletnie nie zdała egzaminu. Straż Pożarna z powodu upału ustawiła na trasie kurtynę wodną i po przebiegnięciu przez nią 2-3 razy, moja koszulka namokła i stała się istotnym ciężarem. Na następny bieg wezmę koszulkę biegową z Biegu Świętojańskiego.
Trasa 10 kilometrów biegła przez piękną ulicę Staromiejską, która jest swego rodzaju starówką, na której odbywało się święto miasta, ze straganami, muzykami i gastronomią. Dalej przez osiedla i z powrotem. Tak wyglądały cztery 2,5 kilometrowe okrążenia. Część na starówce miała nawierzchnię z bruku, więc trzeba było uważać, ale ostatecznie nie sprawiło to większego kłopotu.
Kłopot sprawiła natomiast temperatura, która w czasie startu wyniosła... 30,5 stopni Celsjusza! Przy niemal bezchmurnym niebie, czyniło to warunki biegu niemal spartańskimi. Kurtyny wodne zwracały mi życie!

Miałem ambicję na czas poniżej 50 minut i odnoszę wrażenie, że byłem dostatecznie przygotowany, jednak upał pokonał mnie tego dnia. Pod koniec wyścigu kręciło mi się w obolałej głowie i miałem wrażenie, że zasłabnę. Zebrałem jednak wszystkie siły i zaatakowałem sprintem ostatnią prostą! W ferworze walki zapomniałem zatrzymać stoper w efekcie czego, tym razem nie mam czasu netto. Trochę szkoda bo to zawsze kilkadziesiąt sekund różnicy. po przebiegnięciu mety, pewien korpulentny Franciszkanin, udekorował mnie ciężkim i dużym medalem, a ja padłem na barierki całkowicie wyczerpany.

Sportowo bieg określam i na plus i na minus. Pierwszy cel - mniej niż godzina został osiągnięty, ale ten bardziej ambitny - zakładający zejście poniżej 50 minut - nie. Prawdopodobnie pokonał mnie upał, ale może po prostu tak miało być.
Pozasportowe aspekty tego wyjazdu sprawiły, że będę miło wspominał ten wyjazd. Piękne miasto, dobra organizacja i fajna impreza towarzysząca, czynią Lębork bardzo atrakcyjnym punktem na biegowej mapie Pomorza.

czwartek, 25 lipca 2013

Dzień III

Czas: 53:49
Trzy okrążenia na Mojej Trasie.

Ostatni trening przed zawodami + siłownia.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Dzień VI

Czas: 50:16
Trzy okrążenia na Mojej Trasie.

Dzisiaj rekordowy czas! W domu czekał na mnie obiad więc było mi śpieszno do niego. Po 10 godzinach w pracy uważam że to świetny wynik.

Czas spać i tak moja regeneracja pozostawia wiele do życzenia.

sobota, 20 lipca 2013

Dzień VIII

Czas: 55' 43"
Trzy okrążenia MT.

To był dziwny dzień treningowy. Zacząłem od siłowni, którą robię obecnie we wtorki, czwartki i soboty. Plecy, klatka, ramiona na tzw redukcję.

Potem bieg. Pierwsze okrążenie było arcysłabe! 20 minut 3 kilometry! Tak słaby czas nie zdarzył mi się od czasu przygotowań do Biegu Świętojańskiego. Ostatecznie skutkowało to ogólnym czasem gorszym od tych z poprzednich dni.
Jednakże na drugi okrążeniu przyśpieszyłem i osiągnąłem międzyczas ponad 18 minut. Zachęcony tą poprawą przyśpieszyłem jeszcze bardziej i ustanowiłem w trzecim okrążeniu rekord trasy, wynoszący nieco ponad 16 minut (nie mierzę dokładnie międzyczasów).
To daje tempo porównywalne z ostatnimi zawodami w Przodkowie, co cieszy w kontekście przygotowań.

Jutro ruszam znowu, tymczasem regeneracja.

czwartek, 18 lipca 2013

Dzień X

Interwały niestety zaniedbałem, wszystko z powodu bolesnych odcisków od butów roboczych. Kiedyś wygodnie mi się w niech chodziło, tym bardziej jestem zaskoczony.

Jednakże nie folgowałem sobie, a w zamian za to zrobiłem sobie trening na siłowni. Cel mojej siłowni do suplementacja treningu biegowego, więc postawiłem na wytrzymałość i redukcję. Niewielkie ciężary, dużo powtórzeń. Strategiczne mięśnie, takie jak plecy (stabilizacja postawy w czasie biegu) i klatka piersiowa (praca wahadłowa ramion).

Mam zamiar stosować ten trening cyklicznie, kto wie? Być może efektem ubocznym okaże się nieco korzystniej wyglądająca sylwetka? :D

środa, 17 lipca 2013

Dzień XI

Czas: 54:54
Trzy okrążenia na Mojej Trasie.

Po tym jak w końcu znalazłem pracę, jestem pełen obaw co do tego czy dam sobie radę z przygotowaniami. 10 godzin robót a potem godzina biegu... Rozpoczyna się era chodzenia spać o 22 żeby zdążyć się zregenerować :)

Dzisiaj zabawny czas, ale dobry. Pomyślałem, że po pracy pobiegnę sobie na spokojnie, a okazało się, że czas nie najgorszy. Nie jestem skupiony na poprawianiu czasu na treningach, buduję formę i mam nadzieję, że eksploduje 27ego :)

wtorek, 16 lipca 2013

Dzień XII

Czas: 55:47
Trzy okrążenia na Mojej Trasie.

Po tym jak w poniedziałek sobie odpuściłem trening musiałem nadrobić we wtorek.

Zbyt zmęczony żeby wczoraj pisać uaktualniam wpis w dzienniku treningowym dzisiaj.

sobota, 13 lipca 2013

Buty z Lidla - Dzień III

Ostatni dzień testu butów z Lidla. Dzisiaj tak jak zapowiadałem poszedłem na interwały. Pominę szczegóły tego, że prawie wyplułem płuca i moje nogi płoną :D Zanotuję to w pomniejszym wpisie.

Całość testu:
1. Wstęp
2. Dzień pierwszy
3. Dzień drugi

Zacznę od podstawowej rzeczy o której zapomniałem, a mianowicie waga: według mojej wagi kuchennej but waży 350g. W porównaniu do popularnego modelu Adidas Vanquish 6 wynik jest całkiem niezły, gdyż wspomniane są jedynie o 40g lżejsze. Różnica owszem może być odczuwalna, ale chyba nie nazbyt istotna z perspektywy odbiorcy tego typu butów - czyli początkującego amatora. Moim zdaniem buty są lekkie.

W mojej parze przykuło moją uwagę utrzymywanie pięty i zauważyłem dziwną rzecz: podczas gdy prawa pięta jest stabilna, lewa nieznacznie rusza się w biegu. Oczywiście moje stopy nie są symetryczne, ale podejrzewam, że moim butom także do tej symetrii dość daleka. Różnica jest niewielka i zwróciłem na nią uwagę zapewne dlatego, że skupiłem się na teście. Polecam dokładne przymierzenie butów w sklepie (weźcie nóż, bo buty są spięte paskiem kablowym), może to być przywara jedynie mojej pary.

Co do treningu szybkiego: miłe zaskoczenie! O tyle o ile moje nogi nie spisywały się dzisiaj tak jakbym sobie tego życzył to moje buty w szybkim biegu niosły mnie bez najmniejszego zarzutu. W ogóle nie ich nie czułem, co jest zaletą, gdyż mogłem skupić się na tym co istotne. Uważam, że podczas biegu w Lęborku spiszą się świetne w trakcie finiszu. To był zdecydowanie najlepszy dzień testu.

Podsumowanie:
Amortyzacja: -
Wentylacja: +
Stabilizacja: +
Podeszwy: -
Waga: +
Szybkość: +

Summa summarum buty są godne uwagi. Jak widać powyżej, plusy przeważają nad minusami, przy czym należy pamiętać, że jest to bardzo subiektywna opinia. Jestem amatorem i dopiero nie dawno zacząłem biegać, dlatego moja ocena na pewno nie jest profesjonalnie wnikliwa.
Uważam jednak, że ktoś dla kogo to obuwie jest niewystarczające ma za sobą więcej niż kilka miesięcy treningów i jest świadomy, że na sprzęt markowy o wyższej jakości trzeba przygotować co najmniej dwa-trzy razy większy fundusz niż 65zł.

Nie żałuję zakupu i z czystym sumieniem mogę polecić Crivit 2D-PRO (czyt. "Buty do biegania z Lidla") każdemu kto jest początkujący w bieganiu podobnie jak ja. Z biegiem czasu będę informował jak spisują się w dłuższym okresie czasu. Póki co zachęcam do ruszenia do popularnego sklepu jeśli do tej pory biegaliście w sandałach. Zwłaszcza, że w ofercie są także skarpety :D

Mam nadzieję, że moje uwagi komuś się przydadzą.

piątek, 12 lipca 2013

Buty z Lidla część II

Czas: 54:37
Trzy okrążenia na Mojej Trasie.

Drugi dzień testu. Dzisiaj zwróciłem uwagę na pięty. Przy odpowiednio zasznurowanych butach pięty są stabilne, buty nie ruszają się, ergo raczej nie powinny obcierać tylnych części stopy, to zdecydowanie na plus.

Zasięgnąłem opinii autora bloga Biegacz z Północy który stwierdził, że dla początkującego biegacza amatora, nie są konieczne w ogóle buty do biegania, a więc taka tańsza alternatywa jest interesująca.

Podeszwa jest zrobiona z twardego materiału, więc słychać dość wyraźnie kroki. Ponadto mam wrażenie, że te buty są "wolniejsze" od moich poprzednich, ale trzeba pamiętać, że na treningu nie chodzi mi o wykręcanie jak najlepszych czasów.

Dodatkowo na plus: na podeszwie jest napis "grip control" i biegnąc po mokrym asfalcie muszę przyznać, że to prawda. Podczas treningu musiałem zrobić kilka dość gwałtownych zwrotów między samochodami i nie było żadnego poślizgu na mokrej powierzchni.

Jutro ostateczny test: biorę buty na interwały!

czwartek, 11 lipca 2013

Buty z Lidla

Czas: 55:52 (m, s)
Trzy okrążenia na Mojej Trasie.

Obiecałem kilka słów o butach. Przerzuciłem się z przeszło dwa razy droższych butów marki Adidas na te oto, całkiem fajnie wyglądające butki.

Pierwsze co przykuło moją uwagę to amortyzacja. W Adidasach była bardzo wyczuwalna, natomiast lidlowskie buty nie amortyzują prawie wcale, podeszwa jest twarda, nie sprawia wrażenia "poduszki" łagodzącej kontakt nogi z podłożem.

Jak widać na załączonym zdjęciu, buty mają siatki, które dobrze wentylują stopę, zwłaszcza te największe, widoczne pod sznurowadłami. W trakcie biegu zapewniają przyjemne podmuchy chłodnego powietrza.

Jednakże od spodu jest nieco gorzej. Biało-zielony fragment oddzielający piętę od reszty stopy jest wykonany z bardzo twardego tworzywa przypominającego plastik. Może właśnie dlatego podeszwy się nagrzewają i było mi gorąco w podeszwy stóp.

Po kilku kilometrach przywykłem i biegło mi się w nich całkiem przyjemnie. Z ostateczną oceną wstrzymam się do czasu gdy przebiegnę w nich jeszcze kilka kilometrów.

TEST butów do biegania z Lidla

Po ostatnich zawodach moje wierne Adidasy wyglądały już tak tragicznie, że zacząłem się rozglądać za nową parą butów. Zbieg okoliczności chciał, że Pascal i Okrasa postanowili wprowadzić do swojej tygodniowej oferty buty marki Crivit.

Czytałem że za poprzednim razem buty marki Lidl (nie oszukujmy się :D ) były całkiem niezłej jakości, a jako, że jestem totalnym amatorem stwierdziłem, że na drugie buty mogą być wystarczające.

Oto one:






Cena: 65 zł

W kilku najbliższych postach dam znać, czy się sprawdzają i czy warto zaryzykować taką oszczędność.

poniedziałek, 8 lipca 2013

WYNIKI - Ćwierćmaraton Szwajcarii Kaszubskiej

Dystans: 11 500 metrów

Czas Brutto: 1h 05m 26s
Czas Netto: 1h 05m 13s

Miejsce w kategorii Open: 186 na 258
W kategorii Mężczyźni 16-29: 39 na 50
W kategorii Mężczyźni: 164 na 206

Tempo Brutto: 5:41/km
Tempo Netto: 5:40/km

Kolejny start za mną! Tym razem jak w tytule: "Ćwierćmaraton". Ten bieg pokazał mi dlaczego na ten rejon mówi się Szwajcaria Kaszubska, chociaż moim zdaniem powinno się mówić Alpy Kaszubskie! nie licząc dwóch zbiegów, cała trasa była jednym wielkim podbiegiem, jako że na mojej treningowej trasie takowych nie ma, był to dla mnie ogromny wysiłek.

Słońce i 25 stopni Celsjusza sprawiło, że nie przebiegłem obojętnie obok punktu z wodą, która tym razem nazywałem w myślach Aqua Vitae :D

258 uczestników ukończyło i muszę przyznać, że bardzo podobała mi się organizacja, po biegu ciepły posiłek dla każdego, możliwość skorzystania z pryszniców, zbiórka krwi i festyn towarzyszący :) Polecam wszystkim wzięcie udziału w przyszłym roku.

Jeśli chodzi o mnie to mimo niedoskonałych przygotowań, osiągnąłem zaskakująco dobry wynik, tempo w stosunku do biegu świętojańskiego jest lepsze o minutę, co biorąc pod uwagę trudność trasy sprawia mi ogromną radość.

Zastanawiam się nad kolejnymi zawodami, ale tym razem to nic pewnego.

Ten start zdecydowanie na +


niedziela, 7 lipca 2013

Dzień I

Ruszamy! Za dwie godziny start w Przodkowie, kto się zdecyduję - wciąż można się zapisywać :)

Mam nadzieję że moje nawadnianie okaże się efektywne, ponieważ mimo przyjemnego wiatru słońce będzie opalać konkretnie.

Cel: poniżej 90 minut

Niech Moc będzie ze mną :)

sobota, 6 lipca 2013

Dzień II - REGENERACJA

Dzisiaj jedyna aktywność to być może jakaś rekreacja typu jezioro.

Jutro start w Ćwierćmaratonie :) na 14 dni które miałem na przygotowanie wykorzystałem 7, więc nie najgorzej. W końcu spróbowałem treningu interwałowego i... pokochałem go i znienawidziłem (zwłaszcza to drugie). 15 minut takiej aktywności daje w kość nieporównywalnie bardziej niż 10 km :D Jednakże wydaje mi się, że efekty są zauważalne :)

Pozostaje nieodżałowanym trening siłowy na nogi, ale niestety zbyt drżę o sprawność mojego feralnego kolana (które od dłuższego czasu jest nadzwyczaj bezproblemowe) by ryzykować.

Niedzielne zawody z limitem czasu zaledwie o 15 minut dłuższym niż moje najlepsze osiągi na tym dystansie, budzą we mnie respekt. Kto był w Tokarach i Czeczewie kiedykolwiek wie, że to prawdziwa Szwajcaria Kaszubska - góry, pagórki, doliny i otwarta przestrzeń na której nie sposób ukryć się przed palącym słońcem.

Moja taktyka na bieg to trzymanie tempa, które będę kontrolował na wyznaczonych punktach z wodą i maksymalne wykorzystywanie wszelkich, nawet najlżejszych zbiegów, aby niwelować straty z podbiegów.

Moje wierne buty Adidas prawdopodobnie dokończą startowego żywota, więc czas na nowe sandałki, ale o tym w przyszłym tygodniu.

piątek, 5 lipca 2013

Dzień III

Czas: 1h 13m 41s
Cztery okrążenia na Mojej Trasie.

25 stopni, słońce praży, a mimo to niezły czas :)

Czas na regenerację przed zawodami :)

środa, 3 lipca 2013

Dzień IV

Czas: 1h 14m 41s
Cztery okrążenia na Mojej Trasie.

Po dzisiejszym treningu jestem completly exhausted! Jednakże czas więcej niż zadowalający. Dwie minuty zabrakły do upragnionych 72 minut, ale przy takiej formie kto wie?

Idę spać, regeneracja moją podstawą! Do pomocy mam kakao z miodem.

wtorek, 2 lipca 2013

Dzień V

Czas: 1h 19m 33s
4 okrążenia na Mojej Trasie.

Dobre tempo narzuciłem sobie na początku biegu (około 6,5 min/km), chociaż nie miałem pewności czy zdołam je utrzymać. Wsłuchałem się w rytm swoich kroków i udało się :)

Taki czas napawa optymizmem przez zawodami. Zrobię jeszcze z 3 treningi i dorzucę rozciąganie w ciągu dnia.
Od jutra 23 godzina w łóżku, zaczynamy regenerację na maksa!

Nie będę więcej spamował notkami na Facebooku i Twitterze, ale dziennik treningowy mam zamiar prowadzić w dalszym ciągu.