Wczoraj na Facebooku (człowiek-portal-społecznościowy is back), po raz kolejny zadano mi pytanie "a co to parkrun?" - znów odpowiedziałem pokrótce.
Czas na porządną odpowiedź!!
parkrun to międzynarodowa akcja non-profit polegająca na organizowaniu przez wolontariuszy biegów na dystansie 5 km, w parkach, lub ewentualnie innych otwartych przestrzeniach publicznych (bulwary, skwery etc.).
Całość koordynowana jest przez krajowe stowarzyszenia reprezentujące międzynarodową fundację.
Krótka nota historyczna: parkrun powstał w Londynie w 2004 roku, zaś pierwsza polska edycja odbyła się w Gdyni 15 października 2011 roku.
Zasady działania: wyjątkowo proste :)
Wchodzimy na stronę parkrunu w którym chcemy brać udział, lub tego w którym potencjalnie będziemy biegać najczęściej, lub po prostu takiego jaki nam się podoba :D
Ten w którym się zarejestrujemy, będzie stanowił naszą "lokację macierzystą", nie ma to większego znaczenia, ponieważ po zarejestrowaniu możemy uczestniczyć w każdym parkrunie spośród 400 odbywających się na całym świecie.
Dla zainteresowanych, w województwie pomorskim są dwie lokacje:
- Gdynia parkrun na bulwarze nadmorskim
- Gdańsk parkrun w parku Reagana
Rejestracja pod jednym z powyższych linków, daje nam indywidualny kod kreskowy. Taki kod zabieramy ze sobą na bieg i gdy
przekroczymy linie mety, wolontariusz wręcza nam token z naszym miejscem OPEN i kodem kreskowym, po czym ustawiamy się w kolejce, takiej jak na obrazku z lewej i obydwa kody zostają zeskanowane.
W ten sposób otrzymujemy oficjalny wynik biegu i wpisujemy się w parkrunowe annały.
Prawda że proste? Od momentu rejestracji możemy bez dodatkowych zapisów i żadnych kosztów brać udział we wszystkich biegach odbywających się na świecie.
Cała reszta informacji, jest dostępna na strona poszczególnych lokalizacji, które podawałem wcześniej.
Teraz kilka słów o samym biegu, w którym wziąłem udział w sobotę:
Znowu mi się pochrzaniło o której godzinie mam wyjść na autobus!!! Z jakiegoś powodu zawsze gdy odjazd jest godzinie z końcówką 49 to mój zaspany mózg o wpół do jest przekonany, że mam jeszcze pół godziny, ehh... FAIL, again.
Tak więc zadowolony (no co? mam płakać?) pojechałem do Gdyni samochodem (jestem szejkiem), z jedną działającą wycieraczką (wtedy jeszcze działała) i po jakimś czasie dotarłem na Skwer Kościuszki. Nie pamiętałem, gdzie miała być zbiórka, ale moje wątpliwości bardzo szybko same się rozwiały w związku ze spostrzeżeniem grupy sobowtórów niejakiego Mikołaja.
Speszony stanąłem z boku i czekałem obserwując. Ustawiłem się w kolejce (nie wiem po co, była, więc stanąłem) i gdy byłem już dość blisko listy, zapytałem się w końcu o co z nią chodzi :D Okazało się, że MOSiR w Gdyni ubezpiecza osoby figurujące na liście. Jako młody i zdrowy jak byk biegacz, olałem to i ruszyłem za tłumkiem pośpieszającym w kierunku bulwaru.
Na miejscu kilka słów organizacyjnych i wyróżnienia w postaci okolicznościowych koszulek dla parkrunowych weteranów, którzy zaliczyli po 50 lub 100 (sic!) biegów.
Na miejsca, gotowi, start!
Ten bieg, był moim ostatnim mocnym akcentem przed Półmaratonem Świętych Mikołajów (o którym postaram się napisać w weekend), więc starałem się zrobić z niego maksymalny użytek.
Udało mi się utrzymać przez cały bieg przyzwoite tempo 4:32 i ostatecznie złamałem życiówkę na 5K która obecnie wynosi 22 minuty i 35 sekund.
Tempo utrzymywałem stałe, aż do ostatniej prostej, na której poniesiony duchem rywalizacji, postanowiłem wyprzedzić dwóch dżentelmenów przede mną.
Okazało się, że jeden z nich postanowił, że skoro moje ambicje nie pozwalają mi dobiec spokojnie do mety, to należy pogonić mnie jak zająca. Role drapieżcy przyjął jeden z nich i ruszył za mną z impetem:
Dawaj! Dawaj!!! Mnie chcesz wyprzedzić?! Mnie?!A chciałem. I wyprzedziłem.
Taka rywalizacja sprawiła, że dałem z siebie absolutne stopro i ostatni krok napełnił moje mięśnie żywym ogniem :D
Podziękowałem koledze za pomoc, a minirelację z tego epickiego pojedynku stworzyli fotoreporterzy. Ową zamieszczam poniżej w postaci GIFa:
A już w sobotę lecę na parkrun Gdańsk :)