sobota, 27 lipca 2013

XIII Bieg Uliczny św. Jakuba w Lęborku

Dystans: 10 000 metrów, trasa z atestem PZLA
Czas brutto: 52 minuty 33 sekundy

Miejsce w kat, Open: 254/408
Miejsce w kat. Mężczyźni: 229/332
Miejsce w kat. Mężczyźni 20-29 lat: 72/95

Tabela wyników z międzyczasami w punktach kontrolnych.














Podróż do Lęborka nie jest specjalnie miłym przeżyciem ze względu na absolutnie beznadziejne drogi w tym powiecie. Wyjechaliśmy nieco za późno i gnając myślałem że urwę koło. Na szczęście nic takiego się nie stało i zarówno ja, jak i auto z Trójmiasta przed nami dotarliśmy na czas. Czytałem jednak na forum, że niektórym biegaczom korki na drodze krajowej nie pozwoliły zdążyć, szkoda.




Na ten bieg udało mi się załatwić dwie opaski elastyczne na kolana, co dodało mi pewności siebie - jak wiadomo z kolanami nigdy nic nie wiadomo :P Jak widać na zdjęciu małe rozciąganie i pierwszy start sławnych butów z Lidla. Moja koszulka bez rękawków tym razem kompletnie nie zdała egzaminu. Straż Pożarna z powodu upału ustawiła na trasie kurtynę wodną i po przebiegnięciu przez nią 2-3 razy, moja koszulka namokła i stała się istotnym ciężarem. Na następny bieg wezmę koszulkę biegową z Biegu Świętojańskiego.
Trasa 10 kilometrów biegła przez piękną ulicę Staromiejską, która jest swego rodzaju starówką, na której odbywało się święto miasta, ze straganami, muzykami i gastronomią. Dalej przez osiedla i z powrotem. Tak wyglądały cztery 2,5 kilometrowe okrążenia. Część na starówce miała nawierzchnię z bruku, więc trzeba było uważać, ale ostatecznie nie sprawiło to większego kłopotu.
Kłopot sprawiła natomiast temperatura, która w czasie startu wyniosła... 30,5 stopni Celsjusza! Przy niemal bezchmurnym niebie, czyniło to warunki biegu niemal spartańskimi. Kurtyny wodne zwracały mi życie!

Miałem ambicję na czas poniżej 50 minut i odnoszę wrażenie, że byłem dostatecznie przygotowany, jednak upał pokonał mnie tego dnia. Pod koniec wyścigu kręciło mi się w obolałej głowie i miałem wrażenie, że zasłabnę. Zebrałem jednak wszystkie siły i zaatakowałem sprintem ostatnią prostą! W ferworze walki zapomniałem zatrzymać stoper w efekcie czego, tym razem nie mam czasu netto. Trochę szkoda bo to zawsze kilkadziesiąt sekund różnicy. po przebiegnięciu mety, pewien korpulentny Franciszkanin, udekorował mnie ciężkim i dużym medalem, a ja padłem na barierki całkowicie wyczerpany.

Sportowo bieg określam i na plus i na minus. Pierwszy cel - mniej niż godzina został osiągnięty, ale ten bardziej ambitny - zakładający zejście poniżej 50 minut - nie. Prawdopodobnie pokonał mnie upał, ale może po prostu tak miało być.
Pozasportowe aspekty tego wyjazdu sprawiły, że będę miło wspominał ten wyjazd. Piękne miasto, dobra organizacja i fajna impreza towarzysząca, czynią Lębork bardzo atrakcyjnym punktem na biegowej mapie Pomorza.

4 komentarze:

  1. Ładnie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę złodziej który to kiedyś kantował kolegów z trybun wziol się za bieganie . Komentarz pewnie ustniesz ale mam nadzieję ze niektóre osoby do tego czasu dowiedzą się co z ciebie za ziółko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie usunę, bo to nie prawda i warto żeby każdy o tym wiedział. kto tak mówi nie jest i nie był żadnym kolegą tylko zawistnym sk...

      Usuń
  3. wziął*
    kolego Anonimie z komentarza; sadząc takie byki nikt nie weźmie Cię na serio.

    stfu

    OdpowiedzUsuń