sobota, 31 sierpnia 2013

Bieg z okazji święta lotnictwa w Malborku

Dystans: 10 kilometrów
Czas brutto: 48:11
Czas netto: 48:02

Miejsce w kat. OPEN: 153/326
Miejsce w kat. Mężczyźni: 140/269
Miejsce w kat. Mężczyźni do 24 lat: 12/20

Tempo 4.48 minuty/kilometr

Zdjęcie z trasy Kartuzy - Malbork. Plan był bardzo asekuracyjny: przybyć na stadiom Pomezanii godzinę przed zawodami. Oczywiście Zielony's Running Crew dobrze wie, że to raczej mrzonka :D I tak oczywiście wyjechaliśmy z bazy ponad godzinę przed czasem. Szybkie tempo bocznymi drogami, aby uniknąć autostrady, pozwoliło jednak dotrzeć na 20 minut przed startem.
Sprint po numer startowy, błyskawiczna rozgrzewka i mogłem stanąć przed linią startu.
Jak widać, gdy wszyscy już czekali, ja jeszcze rozciągałem ostatnie nierozgrzane mięśnie. Pozytywnym zaskoczeniem okazał się stadion Pomezanii Malbork - piękny nowoczesny obiekt. Start i finisz na tartanie, to coś czego nie zawsze można doświadczyć w biegach ulicznych.
W zasadzie do tego biegu nie przygotowałem się wcale. Obolały po tygodniu pracy, niewytrenowany i niedostatecznie nawodniony, miałem wrażenie, że po 3 kilometrach zrezygnuję i zejdę z trasy.
Po biegu organizowanym w zamkowym mieście, można by się spodziewać fascynujących widoków na trasie. Niedoczekanie. Za wyjątkiem dwukrotnego przekroczenia mostem Nogatu, trasa nie oferowała żadnych doznań estetycznych, gdyż prowadziła przez części mieszkalne miasta, a szkoda.
Nieco irytujący okazał się fakt, iż w punkcie z napojami rozdawano zamiast wody... słodzoną herbatę! Nietrudno wyobrazić sobie dyskomfort wywołany oblaniem się słodkim napojem :D
Nie chcę wyjść na malkontenta. To był dobry bieg. Z zaskoczenia uzyskałem najlepszy z dotychczasowych wyników. Myślę, że to głównie dzięki stałej kontroli tempa na każdym kolejnym kilometrze. Ogromny plus dla organizatorów za oznaczenie co kilometr - to powinien być absolutny standard. Mężczyzna w czapce przede mną wyprzedził mnie na ostatnich 50 metrach! Niestety! Nie mogłem się z tym pogodzić, jednakże nie miałem już sił na ostry finisz, jaki zwykłem podejmować w poprzednich startach.

Imprezę w Malborku uważam za bardzo udaną. Fajna atmosfera, która między innymi była udziałem prowadzącego który witał kolejnych finiszujących biegaczy z imienia i nazwiska. Dodatkowe emocje zapewniło losowanie nagród, których było multum - kto nie został, niech żałuje bo prawdopodobnie został wylosowany.
Po zawodach każdy mógł otrzymać w ramach posiłku regeneracyjnego kawę i pyszny makaron z sosem. Tak mi smakowało, że połasiłem się na trzy porcję :D

Podsumowując: życiowy lot w Malborku, fajna zabawa i ciekawa wycieczka. Mam nadzieję, że zawitam tam za rok :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz