Podobno różnorodność w treningu pomaga chronić przed kontuzjami - to prawda numer 1.
Zaś prawda numer 2 - że trening trzeba czynić ciekawszym, żeby nam nie obrzydł.
Połączyłem te obydwie rzeczy za pomocą tego pojazdu:
Sanki, kawałek liny holowniczej i pas stabilizacyjny. Na to posadzony siostrzeniec i można iść biegać :D
Jako że moi siostrzeńcy na ferie przyjechali do mnie, postanowiłem zaburzyć przygotowania i zrobić siłę biegową. Klasyczny pomysł z ciągnięciem za sobą opony zmieniłem na sanki i w ten sposób zostałem... koniem :D
Pobiegliśmy kółko po okolicznym lesie, niestety nie wiem jaki to był dystans, bo endomondo nie złapało GPSa ;/
Po drodze spotkaliśmy prawdziwy kulig konny (bo biegłem trasą jakiejś firmy kuligowej), którego uczestnicy chcieli żebym to ja ich pociągnął dalej :D Myślę że mógłbym sprawdzić się w roli konia, od strony pociągowej, mam jednak wątpliwości czy dałbym radę walnąć taką kupę w biegu - a przecież bez tego nie może być porządnego powozu :D
Jutro idę znowu, postaram się wrzucić jakieś foto całego zaprzęgu :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz