poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Czas na Garmin.

Więc było tak: spóźniłem się z opłaceniem zakupów na Allegro, więc zamiast otrzymać paczuszkę w piątek, musiałem czekać caaaały weekend. Dzisiaj siedząc pół dnia w domu, nie doczekałem się, więc pojechałem do Gdańska załatwić to i owo. Wracam do domu, oglądam Teleexpress (or sth) i moi siostrzeńcy do mnie, że zapomnieli mi powiedzieć, o tym co leży na schodach. A cóż tam leżało? Właśnie to:


"To" - czyli zegarek sportowy marki Garmin, model Forerunner 305

W związku z końcem wakacji i rozpoczęciem przygotowań do kolejnych zawodów (o których napiszę jeszcze w tym tygodniu), musiałem przyśpieszyć sobie święta Bożego Narodzenia i odnaleźć moją choinkę na Allegro :D

305 to model z poprzedniej "generacji" Garminów, jest obecnie już nieprodukowany, ale udało mi się nabyć to cacko, w niemal idealnym stanie z przebiegiem ledwie 100+ kilometrów. Nowa generacja, jest co prawda ładniejsza i relatywnie tańsza, ale dzięki temu, że nowe jest nowe, a stare jest stare (mother of god...) mój nieporównywalnie lepszy zegarek wyhaczyłem w cenie prostszego, tylko nowszego.

Oczywiście nowa generacja, to świetny pomysł, ponieważ Garmin wprowadził modele Forerunner 10 i 15 które są dostępne w przystępnych cenach. Jest to świetna opcja dla tych, którzy w przeciwieństwie do mnie, nie mają zaufania do używanej elektroniki.

Nie mam do mojego zegarka pasa mierzącego tętno, ani czujnika kadencji (krokomierza), niemniej jednak nie przejmuję się tym, ponieważ nie miałem zajawki na te rzeczy, a gdyby takowa jednak mnie napadła, to można je bez problemu dokupić.

Dość bzdur. Mimo, że według mojego nowego planu treningowego mam wolne w poniedziałki, było dla mnie rzeczą absolutnie niemożliwą, aby nie skoczyć w butach biegowych na mały test :)

Pierwsze wrażenia: po włączeniu, GPS odnajduje satelitę w ciągu dwóch minut, co po prostu knockoutuje smartfonowe Endomondo w pierwszej rundzie. Podzieliłem sobie ekran na 4 komórki: godzinę, czas, dystans i prędkość. Z satysfakcją stwierdziłem, że zegarek aktualizuje dystans co 4 metry! Nieźle ;)
Jest dość lekki (jak na swoje spore rozmiary) i nie przesuwa się po ręce - to miła odmiana po opasce z telefonem na ramieniu.
Przebiegłem zaledwie 3 km (w końcu to poniedziałek :D ) więc nic więcej nie mogę powiedzieć, pragnąc uniknąć bajkopisarstwa i koloryzowania rzeczywistości.
Po zaimportowaniu danych treningu do programu z płyty, dołączonej do opakowania, mogłem przejrzeć wszystkie dane, podobnie jak na Endomondo, a ponadto, mogłem przejrzeć swój workout w programie Google Earth, fajny pomysł :)

Z czasem, gdy zaznajomię się z tym sprzętem, przygotuję jakiś "test" czy coś w tym stylu ;)

Tymczasem idę spać, ponieważ dziś rano, będę mógł sprawdzić swoją nową zabawkę na konkretnym treningu :)

P.S.: polecam wszystkim na jesień sprawić sobie jakikolwiek gadżet biegowy! Jedźcie do Intersportu, Decathlona czy wejdźcie na Allegro, kupcie sobie coś, niekoniecznie drogiego, ot nawet koszulkę, opaskę na czoło czy okulary przeciwsłoneczne. To świetny bodziec motywacyjny, po wakacjach czy urlopie :)

1 komentarz: